Może najpierw przemyślenia, póki jeszcze mam resztki wkurzenia.
- Daj mi jeden kapelusik, masz ich tyle ...
- Dlaczego mam ci dać, ja ci go sprzedam.
- Za ile?
- Za tyle (tu cena).
- Tak drogo! Przecież to tylko stara płyta, kubek plastykowy i trochę materiału!
- No cóż, starą płytę i kubek ci mogę dać bo mam ich w nadmiarze. Tylko polar sobie kupisz i kawałek materiału, trochę koronki, odpowiednie nici, odpowiednio długą igłę ...... i kleszczyki sobie kup bo wiem, że nie masz a bywają potrzebne. A jak se uszyjesz kapelusik to się pochwal :)
- E tam ..... nie wiem jak
Da tych, którzy chcą sobie taki kapelusik-igielnik uszyć podaję link do stronki, od której ta moja zabawa się zaczęła - TUTAJ
Ps.Znajoma igielnik chciała ale linku już nie :)
Już dawno skończyło się ,,daj bo masz, zrób bo umiesz,, czy ,,a ja ci dam tyle,, ... skończyło się odkąd zaczęłam szanować tę odrobinę talentu, którą posiadam. Podoba ci się, bardzo chcesz coś takiego mieć to zapłać uczciwie. Zanim powiesz ,,tak drogo,, (choć wcale nie jest drogo) to się zorientuj w internecie ile takie coś może kosztować.
A teraz przyjemniejsza część posta (z tego wkurzenia powstał nowy kapelusik) :)
Nici naprawdę muszą być mocne (przy ściąganiu materiału zwykłe się rwały), żyłka czasem potrzebna żeby ściegu przyszycia koronki czy wstążki nie było widać.
Pojemniki też muszą być odpowiednio sztywne. Niektóre, np. po serku wiejskim są miękkie dlatego używam aż trzech. Lubię takie nietypowe bo można poeksperymentować. Ciekawe jaki kapelusik wyjdzie z tego prostokątnego?
I żeby nie było, że jestem pazerna czy skąpa.
Nic przecież nie jest za darmo - to po pierwsze.
Po drugie - kto mnie zna to wie, że chętnie się dzielę, chętnie zrobię czy podaruję ale ... ale już nie każdemu jak to kiedyś bywało.
Miłego reszty dnia :)